Nawet powyżej 50% obrotów – tyle może wynosić poziom szarej strefy w pojedynczym punkcie gastronomicznym. Zjawisko maleje wraz z profesjonalizacją zarządzania i sformalizowaniem sprzedaży w restauracji. W efekcie wśród dużych sieci gastronomicznych poziom szarej strefy szacuje się już tylko na około 5% - wynika z badań przedstawionych przez Krajową Radę Gastronomii i Cateringu w raporcie „Przeciwdziałanie szarej strefie w Polsce poprzez efektywny wymiar sprawiedliwości”, wydanym przez Global Compact Poland.
Szara strefa w gastronomii objawia się najczęściej poprzez unikanie pełnego rejestrowania obrotów, zatrudnienia czy przychodów uzyskiwanych przez obsługę. Ma to na celu unikniecie podatków lub kosztów pracy przez firmy prowadzące legalną działalność gospodarczą. Skala szarej strefy różni się w zależności od rozmiarów i sposobu zorganizowania punktu gastronomicznego. Przy dużej liczebności - ok. 70 tys. placówek - i rozdrobieniu gastronomii w Polsce trudno o pełne oszacowanie zjawiska, chociaż nie ma błędu w stwierdzeniu, że problem jest znaczny. Z czego to wynika?
- Główne przyczyny to przeregulowanie i niestabilność prawa dotyczącego tej branży. Liczba przepisów, którym trzeba sprostać oraz urzędów, które mogą kontrolować placówki gastronomiczne, wydając często sprzeczne lub nielogiczne decyzje jest bardzo duża. Aby na bieżąco spełniać wszystkie te wymogi formalno-prawne, restaurator musi jednocześnie mieć wiedzę prawnika, księgowego, orientować się w przepisach budowlanych, sanitarnych, regulujących sprzedaż alkoholu i wielu innych. Im mniejsza firma, tym w praktyce trudniejsza realizacja. Jeśli dodać do tego wysokie podatki, zwłaszcza VAT, gdzie stawka może różnić się w zależności od interpretacji danego urzędu skarbowego, to powstaje system, w którym nierejestrowanie części obrotów dla niektórych przedsiębiorców może wydawać się najprostszym wyjściem – mówi Sylwester Cacek, przewodniczący prezydium Krajowej Rady Gastronomii i Cateringu.
Oprócz nieprzejrzystego prawa, a także związanego z tym braku przewidywalności decyzji urzędów, na poziom szarej strefy w gastronomii wpływa też niska świadomość społeczna na temat sposobów prawidłowej fiskalizacji. Klienci często nie wiedzą, że powinni otrzymać paragon fiskalny i jak on dokładnie wygląda. Nie wymagają więc tego od obsługi. Nierejestrowaniu obrotu sprzyja także fakt, że duża część transakcji w gastronomii nadal jest regulowana gotówką. Dotyczy to zwłaszcza indywidualnie zarządzanych punktów gastronomicznych. W sieciach restauracji czy kawiarni udział płatności kartą systematycznie rośnie i przekracza już 50% obrotu.
- Świadomi, wyedukowani konsumenci mogą mieć bardzo duży wpływ na walkę z szarą strefą. Tymczasem w Polsce panuje cicha akceptacja dla unikania fiskalizacji obrotu i niewydawania paragonów. Niestety taka postawa promuje nieuczciwych przedsiębiorców, którzy nie tylko nie płacą podatków, ale też często zatrudniają ludzi na czarno, nie dbają o jakość czy standardy sanitarne. Takie działania niszczą firmy działające zgodnie z prawem. Jedną z przyczyn szybkiego zamykania się części restauracji jest właśnie to, że nie wytrzymują one konkurencji z nieuczciwymi placówkami, które dzięki niepłaceniu podatków mogą zaniżać ceny. Jest to elementarna niesprawiedliwość, z którą można i należy walczyć, bo uczciwa konkurencja powinna być fundamentem polskiej gospodarki – konkluduje przewodniczący prezydium KRGiC.
Raport „Przeciwdziałanie szarej strefie w Polsce poprzez efektywny wymiar sprawiedliwości” został wydany przez Global Compact Poland. Dane udostępnione przez KRGiC do raportu na temat szarej strefy w gastronomii przygotowała na zlecenie Sfinks Polska firma badawcza ARC Rynek i Opinia.